No właśnie. Wychowanie dziecka to nigdy nie jest tylko „zastrzyk endorfin” czy wyłącznie „płacz, pot i łzy” 😉. To sinusoida. Gdy pojawia się dziecko, to przez nasze życie przechodzi prawdziwe trzęsienie. Nic już nie jest tak, jak było dotychczas. A potem wsiadamy do samochodu zwanego wychowaniem i zaczyna się jazda pełnym gazem górską drogą. Czasem z górki, kiedy maluch już śpi i daje odsapnąć. Czasem z mozołem pod górkę, kiedy dziecko daje w kość i my nie mamy już siły. Podręcznikowa sinusoida. W górę i w dół, a gdzieś na tej szalonej linii byliśmy my. Pełni endorfin, gdy jechaliśmy w dół, odpoczywając w czasie drzemki dziecka i równie pełni kortyzolu, gdy sami mieliśmy ochotę płakać nad płaczącym dzieckiem.